Delikatne szampony i mydła są coraz częściej spotykany na półkach sklepów. Jednak które z nich wybrać? Przetestowaliśmy tanie i dobre kosmetyki bez SLS/SLES!
Produkty bez SLS/SLES robią się coraz bardziej popularne. [Czym jest SLS i SLES? Te informacje znajdziecie tutaj.] Postanowiłam przetestować mydła oraz szampony bez tego składnika, aby sprawdzić, czy rzeczywiście są w stanie dobrze domyć ciało oraz włosy. Wybierając mydła moim zamiarem było również użycie ich na włosach. Test trwał kilka dni, w ciągu których na różne sposoby korzystałam z poszczególnych kosmetyków. Z odżywką, bez odżywki, z większą i mniejszą ilością produktu. Każdego dnia oczywiście używałam innego kosmetyku, aby nie zaburzać jego działania. A produkty, o których mowa to: Planeta Organica, szampon do włosów na bazie oliwy toskańskiej, Bania Agafii, miodowe mydło do ciała i włosów, BingoSpa, szampon bez SLES/SLS keratyna oraz Nacomi, czarne mydło.
Planeta Organica, szampon do włosów na bazie oliwy toskańskiej
Czytając opinie o tym produkcie, odniosłam wrażenie, że się go albo kocha, albo nienawidzi. Tym bardziej chciałam go przetestować, żeby przekonać się, do której z tych grup będę należeć. Cena znacznie mnie zachęciła. Opakowanie jest smukłe i wysokie, a samo otwarcie na „klik” najlepsze do tego typu produktów. Konsystencja jest lejąca, dlatego sprawdza się idealnie, nie ślizga w dłoni i nie trzeba się męczyć z odkręcaną nakrętką. Zapach jest delikatny i przyjemny, jednak po wyschnięciu niewyczuwalny na włosach. Produktu trzeba użyć sporą ilość, więc raczej nie należy do grupy wydajnych. Dla mnie najbardziej zachęcający jest naturalny skład, bez parabenów, SLS i SLES – cudo. Jednak jeśli chodzi o włosy na długości po stylizacji… Puszą się i słabo układają. Myślę, że może to być świetny produkt do samego mycia skalpu, unikając długości.
Cena: około 10 zł.
Bania Agafii, miodowe mydło do ciała i włosów
Opakowanie tego produktu jest typowe dla mydeł z serii Bania Agafii. Dla mnie praktyczne i ładne. Najbardziej zachęcający przy wyborze tego produktu był naturalny skład, bez zbędnych parabenów, silikonów i barwników. Zachęcił mnie również sam tytułowy miód, którego jestem wierną fanką od wielu lat. Po odkręceniu przykrywki spodziewałam się baaardzo miodowego zapachu i nie zawiodłam się. Nie był on sztuczny, tylko naturalny. Naprawdę czułam się jakbym kąpała się w miodzie. Mydła użyłam do włosów oraz reszty ciała. Dobrze się pieni i nie trzeba wiele go użyć, aby pokryć nim całe ciało. Odniosłam jednak wrażenie, że ten kosmetyk raczej nie należy do silnie myjących, a raczej zapewnia pielęgnację, dzięki dodatkowym składnikom takim jak: Hyzop lekarski, różeniec górski, czy też organiczny olej z owoców dzikiej róży. Po dużym wysiłku, czy też upałach raczej go nie polecam. Natomiast jeśli chodzi o same włosy, to rzeczywiście były odświeżone i ładnie się układały, a zapach pozostał ze mną jeszcze długo po kąpieli.
Cena: około 16 zł.
BingoSpa, szampon bez SLES/SLS keratyna
Opakowanie nie wygląda zbyt zachęcająco. Jest malutkie, zawiera tylko 100 ml szamponu, jednak przyznam, że nadało mu to nieco ekskluzywności (często odnosi się wrażenie, że kosmetyki z mniejszą pojemnością są skuteczniejsze). To opakowanie jest typowo aptekarskie, właśnie w takich znajdują się syropy na kaszel. Aplikacja tego kosmetyku również nie należy do najprzyjemniejszych, ponieważ nie posiada on żadnego aplikatora i nalewa się go na dłoń bezpośrednie z tej buteleczki. Konsystencja jest dość płynna, raczej słabo się pieni i nie należy do zbyt wydajnych. Dość przyjemnie pachnie, zapach na pewno nie jest uciążliwy, ale też mnie osobiście nie zachwycił. Delikatny skład bez SLS/SLES zachęcił mnie do testowania tego produktu, przyznam, że niemały wpływ na wybór miała również keratyna, która powinna działać kondycjonująco. Gdybym nie użyła po zastosowaniu odżywki, miałabym ogromne trudności z rozczesaniem włosów, po prostu były bardzo poplątane. Jedno mycie nie było wystarczające, więc musiałam je ponowić, ponieważ wciąż miałam uczucie brudu na puklach. Mało wydajny, nie zachwycający – za tę cenę mogę kupić lepsze produkty, które spełnią swoje zadania w dużo lepszy sposób. Nie polecam.
Cena: około 12 zł.
Nacomi, czarne mydło
Opakowanie jest podobne do tego z serii Banii Agafii, jednak nieco mniejsze. Do tego typu produktów sprawdza się ono świetnie, dlatego nie mam mu nic do zarzucenia. Mnie osobiście bardzo podoba się kolor tego mydła, jednak po odkręceniu… Poczułam raczej nieprzyjemny zapach, bardzo naturalny, ale jednak dla mnie nieprzyjemny. Myślę, że jest to subiektywne odczucie i niektórym przypadłby on do gustu, jednak jak dla mnie – jest nie do zniesienia. Nabrałam odrobinę produktu w dłonie i próbowałam go rozetrzeć i spienić, co okazało się naprawdę trudne. Konsystencja jest bardzo gęsta, kleista, a mydło prawie w ogóle się nie pieni. Nie było mowy o nałożeniu go na włosy, na pewno musiałabym z nich wygrzebywać kawałki produktu albo płukać pukle przez co najmniej godzinę. Wolałam nie ryzykować i umyć nim jedynie ciało. Ogromny plus za naprawdę naturalny skład i możliwość używania go jako peelingu enzymatycznego. Po spienieniu wystarczy je nałożyć na skórę twarzy i odczekać kilka minut. U mnie nie wywołał przesuszenia.
Cena: około 17 zł.
Ciekawe zestawienie. Z wymienionych testowałam tylko ten szampon Planety Organica ale pozostałe produkty mnie zaciekawiły. 🙂 Szampony zawsze staram się wybierać bez slsów. U mnie się sprawdzają.