Pyłek z widłaka to produkt, który od dłuższego czasu gości na mojej półce z kosmetykami. Wpadałam na niego przypadkiem, gdy szukałam zamienników dla pudrów matujących. Bo choć widłak ma wiele zastosowań leczniczych, to stosowanie go jako puder już nie jest takie oczywiste. A naprawdę warto go poznać o tej strony. Jak się sprawdza na co dzień jako zamiennik pudru? O tym za chwilę.
Pyłek z widłaka zastosowanie – zielarstwo i pielęgnacja
Pyłek z widłaka (Lycopodium clavatum) to tak naprawdę jego zarodniki, które posiadają właściwości lecznicze, natomiast pędy tej rodzimej rośliny są toksyczne. Widłak goździsty to roślina występująca w Polsce i od wieków stosowana w ziołolecznictwie. Ciekawostką jest to, że widłak występuje na wszystkich kontynentach poza Antarktydą.
Słynie ze swojego korzystnego działania na skórę, dlatego znalazł zastosowanie w leczeniu różnych zmian dermatologicznych. Najczęściej stosuje się pyłek z widłaka jako naturalną zasypkę na rany i odleżyny. Przede wszystkim przyspiesza gojenie ran, odparzeń i poparzeń. Sprawdzi się jako zasypka dla niemowląt. Wspomaga leczenie trądziku. Niegdyś stosowano go również wewnętrznie jako środek na dolegliwości żołądkowe.
Pyłek z widłaka jako puder – moje odkrycie
Podsumowując, pyłek z widłaka działa ściągająco i osuszająco na rany. Wspomaga zrastanie się tkanek i zasklepianie ran. Jeżeli chodzi o pielęgnacyjne właściwości, to warto nadmienić, że wspomaga proces leczenia zmian trądzikowych, egzemowych czy łuszczycowych. Znając jego szerokie zastosowanie, warto wiedzieć, że świetnie sprawdzi się jako alternatywa dla pudru, również tego naturalnego bambusowego czy ryżowego.
Ja właśnie korzystam z niego w taki sposób. Pyłek z widłaka stosuję jako wykończenie makijażu, czyli nakładam go na podkład lub czasem na podkład i puder, aby jeszcze lepiej utrwalić makijaż. To szczególnie przydatny specyfik, gdy nasza cera jest mieszana i na co dzień borykamy się z nadmiarem sebum w newralgicznej strefie T.
Pyłek z zarodników widłaka jest lekko żółty, niezwykle miękki i ultradrobno zmielony. Faktycznie jest jak pyłek. Leciutki, w ogóle nie czuć go na skórze. Nie ma zapachu. Pod palcami można mieć wrażenie jakby dotykało się talku. Przynajmniej ja miałam takie odczucia, bo w dotyku na skórze jest śliski i tworzy powłokę, do której nic nie przywiera. Mimo lekko żółtej barwy nie zmienia koloru podkładu, wtapia się w makijaż i na skórze jest bezbarwny. Działa matująco, jednak w moim odczuciu nie przesusza skóry.
Ogranicza wydzielanie sebum, ale nie zapycha porów. Z racji swoich właściwości antyseptycznych i antybakteryjnych poprawia kondycję skóry i chroni ją przed rozwojem zmian na podłożu bakteryjnym.
Nakładam go pędzlem, wcześniej mocno strzepując jego nadmiar, bo wystarczy naprawdę jego niewielka ilość, aby dobrze zmatowić skórę i przedłużyć świeżość makijażu. Dzięki pyłkowi z widłaka możecie zapomnieć o bibułkach matujących. Cera tłusta i mieszana bardzo się z nim polubi. Jeżeli masz problem z trądzikiem, stosowanie pyłku jest również przydatne, ponieważ ładnie wysusza zmiany trądzikowe.
Czytałam, że można go również używać jako suchy szampon o działaniu antybakteryjnym, dodawać do kremów lub podkładów.
Gdzie kupić pyłek widłaka?
W Internecie znajdziesz go w aptekach i sklepach zielarskich pod postacią wysuszonego pyłku zarodnikowego z widłaka. Przed zastosowaniem koniecznie sprawdź, czy nie jesteś na niego uczulona, bo choć to bezpieczny produkt, warto, jak z każdym innym kosmetykiem, sprawdzić, czy nasza skóra dobrze na niego reaguje.
Jeżeli do tej pory nie znalazłaś idealnego pudru matującego, a Twoją zmorą jest nadmierne błyszczenie się skóry, koniecznie wypróbuj pyłek z widłaka, bo działa rewelacyjnie. Jest tani, naturalny i dość łatwo dostępny. To może być również i Twoje odkrycie z pogranicza kosmetyki i zielarstwa.